Misja 2 PAJĘCZE PODZIEMIA

- Zgadzam się na wszystko, aby tylko się przespać.. - posłużyła się Blizqym za poduszkę i zasnęła w twardy sen.

- Jakie jakie prawdopodobieństwo, że nas coś napadnie? - zapytała obojętnie i wychyliła kolejny eliksir. - Sachmet, masz skręty? Zapaliłabym...

Ethelion doszedłwszy w pełni do siebie rozejrzał się po jaskini
-Niskie. Ta jaskinia ma złą sławęwśród ludów tych jaskin dzięki Ptahą.- Podszedł do Yael -Skręty? Fajka jest lepsza. Jak wrócimy do obozu to mi przypomnij... dam xci spróbować.

Jeśli wrócimy - poprawiła. - Idę się przejść.
Wstała. Zaklęcie rozgrzewające przestało działać, a wolała nie męczyć się rzucaniem kolejnego. Wolała pokrążyć po jaskini.

Ethelion spojrzał na odchodzącą Yael
-Towarzyszyć ci? na wszelki wypadek...

- Zło. Śmierć. Epicka walka.. Wróg.. Cios.. Śmierć.. Rozpacz.. Żal.. Ból.. - Mruczała coś przez sen.

Jeśli chcesz... - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się zachęcająco. Nieszczególnie chciała być sama.
Rzuciła jeszcze zaniepokojone spojrzenie na Fashie, która znowu mamrotała przez sen, ale uznała, że ma się kto nią zająć, więc oddaliła się od grupy.

Poszedł za Yael i gdy zrównal isię objął ją ramieniem

- ŚMIERĆ! - Krzyknęła i nagle się zerwała. - Śmierć.. wojna.. - Wstała szybko, a raczej zaczęła lewitować metr nad ziemią.

Lunatyzm połączony ze słabą psychiką i "talentem" telekinezy nie wróży nic dobrego..

Po chwili takiego "fruwania" Fashia opadła lekko na ziemię, przełożyła się na drugi bok i usnęła. Bez snu.

Po chwili doszli do jakiegoś ciemniejszego kąta, Ethelion oparł Yael o ścianę i delikatnie pocałował...

Nie da końca takie rozgrzewanie miała na myśli, ale... Właściwie czemu nie.
- Mam nadzieję, że nie przyjdzie im do głowy nas szukać... - mruknęła wspinając się na palce i lekko odchylając głowę w tył.

Ethelion pocałował ją w szyję i policzek po czym lekko przygryzł uch
-Nie, większość śpi. Trzba bedzie ładnie podziękować Sachmet za eliksir - Po chwili Ethelion objemował ją i w pozycji połsiedzącej całował ją po szyi i dekolcie

- Tylko nie dziękuj zbyt ładnie, bo niebierne podejrzeń... - uśmiechnęła się lekko. - Nastraszyłeś mnie dzisiaj... - mruknęła z wyrzutem w zgięcie jego szyi, po czym zabrała sie za zdejmowanie z niego pancerza.

Ethelion delikatnie zdjął z niej tunikę i goraco pocałował ją w usta, po czym zszedł niżej całując brzuch i piersi.
-Przepraszam - Ugryzł ją delikatnie w brzuch i pocałował ślad po zębach....

- Nie rób tego więcej. Nie lubię czuć się... hm... związana - uśmiechnęła się i przyciągnęła elfa do siebie. I zupełnie przestała się przejmować tym, że podłoże jest zimne i twarde.

(...)*

( *cenzura xD )