Yael
Mała Zmora
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 22:34, 27 Kwi 2008 |
|
No to macie mały, skromny kawałek mojej prozy. Wampiryczne.
Głód
Myślałam, że mi to wystarcza. Niby to mało, ale jednak wystarczająco dużo. Wtulone w omszały, nasycony księżycowym światłem mur powoli delektujemy się deserem po udanym polowaniu. Smakując cię, czuję smak twoich dzisiejszych ofiar, ale zawsze dominuje twoja krew, twoja słodko – gorzka, wyrafinowana, uzależniająca krew.
Przez te wszystkie noce nauczyłam się ciebie na pamięć, ale mimo to zaskakujesz mnie za każdym razem. Jesteś przecież taka młoda, tak delikatna i krucha… A przy tym tak okrutna. Tak, wolisz polować sama, ale obserwowałam cię klika razy. Patrzyłam jak się bawisz, nasycasz się strachem ofiary, jak zabijasz. Zabijałaś za każdym razem, wcale przecież nie musząc. Obserwowałam cię i bałam się cokolwiek czuć. Potem przychodziłaś tutaj, zawsze nieco spóźniona, z leniwym, pełnym zadowolenia uśmiechem uroczo wyginającym twoje usta.
Twoje usta mnie zachwycają. Ich wykrój, tak łagodnie kobiecy, wręcz dziewczęcy… Ich delikatny, jasny, różany kolor. Ich aksamitna miękkość… Aż trudno uwierzyć, że kryją wyjątkowo długie i ostre kły.
Dlaczego spotykałyśmy się zawsze tutaj, tylko tutaj? Tylko w cieniu tych murów, przy których nawet ja czułam się młoda, tylko pośród dojrzałej nocy, tylko na krótko? Powiedz mi, dlaczego radośnie pozwalałaś mi popchnąć cię na ścianę zwilżoną językiem zmierzchu i wpić się w twoją chłodną, jedwabistą skórę, ale nie chciałaś bym ci towarzyszyła w codziennym życiu. Opierałaś naszą przyjaźń na jakiś dziwnych zależnościach, dyktowałaś warunki i czułam się jakbym to ja była o wiele młodsza, mniej samowystarczalna i słabsza.
Prosiłaś o wiele i byłaś wtedy taka krucha i bezbronna… Zawsze dostawałaś to, czego chciałaś, twój pełen wdzięczności uśmiech dawał mi satysfakcję. Ani razu nie zapytałaś czy ja czegoś chcę, a może potrzebuję. Odpowiedź brzmiałaby – nie. Nie chciałam niczego, poza odrobiną twojej krwi. Ale miło byłoby, gdybyś zapytała. Ciii, to nic... To nieważne. Nigdy nie patrzyłam na twój egoizm, na żadną z twoich wad. Wystarczało mi, że jesteś słodka, bystra i piękna, że jesteś tak podobna do mnie, jednoczenie tak fascynująco odmienna. Wystarczało mi, że jesteś...
Dawać i brać – na tym polegał nasz związek. Ale ty zawsze wołałaś brać. Byłam wyrozumiała, dawałam chętnie, sama czerpiąc z tego przyjemność. Byłaś łapczywa. A w końcu stałaś się zbyt pewna siebie, zbyt zuchwała. Pozwalałaś sobie na zbyt wiele, drażniłaś mnie… Myślałaś, że jestem cierpliwa? Przykro mi, kochana. Naprawdę mi przykro. Ale wzbudziłaś mój apetyt i nie zaspokoiłaś go… Pozwoliłaś by moja krew wezbrała frustracją i głodem.
Byłaś taka łapczywa… Nie pomyślałaś, że kiedyś nie będę mogła się powstrzymać? Tak, dokładnie tak jak dziś.
Byłaś taka ufna… Nie pomyślałaś, że w końcu zechcę wypić cię do dna, zabrać wszystko, co żyło w tobie ciepłym życiem?
Oprzytomniałaś zbyt późno, dlatego już stygniesz.
No już… Przecież nie bolało…
Tak. Oczywiście, że płaczę.
Czy to żal błyszczy w twoich oczach? Och, tak… Rzeczywiście… To już tylko księżyc.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|